piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział XIX

LEIRE
 Tak jak obiecałam, poszłam do sali Alvaro tuż po jego operacji, ale chłopak spał. Szczęściarz dostał osobną salę pooperacyjną, w której kącie stał fotel. Postanowiłam chwilę poczekać aż wstanie. Zwinęłam się w kłębek na fotelu i ciągle obserwowałam Alvaro, jak śpi, jak miarowo oddycha. Nie widziałam o co mu chodziło gdy zapytał mnie, co byłoby gdyby było tak jak dawniej.. Miał na myśli coś konkretnego?
 Siedziałam tak dłuższą chwilę i chyba nawet się zdrzemnęłam, bo zerwałam się na dźwięk otwierających się drzwi. Jak na złość musiała być to Costa!
   - Tu się pani skryła - powiedziała ze swoim kąśliwym tonem.
   - Przepraszam, już miałam wracać - poprawiłam włosy.
   - Spokojnie, może tutaj pani zostać - dodała i popatrzyła na kroplówkę oraz pikające urządzenie. - Niech sobie pani odpuści Fernandeza, jeżeli inny facet tak zażarcie upierał się na pani obecność przy operacji - mruknęła i z dłońmi w kieszeni wyszła z pomieszczenia. I kolejna rzecz, którą nie do końca przyswoiłam.. Ja naprawdę muszę z nim porozmawiać! Oparłam się o tył fotela i znów wbiłam wzrok w unoszącą się i opadającą klatkę piersiową Vazqueza. Cholera, jakby to było, gdybym faktycznie wtedy z nim spróbowała? Udałoby się czy popsuło od razu?
  Siedziałam tak jeszcze dobrych kilka godzin, bijąc się ze swoimi myślami na temat Alvaro.. i siebie. Znów zasnęłam, a przebudziłam się gdy usłyszałam jak ktoś wypowiada moje imię. Otworzyłam oczy i od razu zauważyłam wschodzące słońce za oknem.
   - Leire - powtórzyło się. Teraz rozpoznałam, to był głos Alvaro. Leżał w tym łóżku i patrzył się w moją stronę. Wstałam i przecierając oczy, wolno do niego podeszłam.
   - Tak, Alvaro? - zapytałam cicho. - Boli cię coś?
   - Nie, ale w końcu postanowiłem cię obudzić, bo zaczęło mi się nudzić - zaśmiał się cicho.
   - Długo spałam? - odezwałam się niepewnie.
   - Była tu pielęgniarka i nawet Eric, ale oni też nie mieli serca cię budzić - uśmiechnął się. 

   - No cóż, ostatnio brakowało mi snu - uśmiechnęłam się do niego lekko.
   - Trzeba było się nie pchać na medycynę - puścił mi oczko.
   - A ty do piłki! Miałbyś wtedy nogę w całości!
   - Ale twój doktorek powiedział, że operacja się udała, więc nie ma co narzekać - powiedział i podciągnął się lekko do góry.
   - Mój doktorek? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
   - To Eric nie jest twoim doktorkiem? - zaśmiał się. - Ale był jakiś taki dziwny gdy tutaj przyszedł...    - Nie, nie jest! A dziwisz się? Bo ja nie.
   - Stało się coś? - zmarszczył brwi.
   - Nic nie pamiętasz? - pytała zdziwiona. - Mówisz serio, Alvaro?
   - Noo... Pamiętam jak dostałem zastrzyk, Eric się pytał czy jestem gotowy do operacji... I w sumie byłem zadowolony, bo ty tam byłaś. I później tak się poczułem jakbym odlatywał.. To normalne?
   - Tak działają środki przeciwbólowe, ale sądziłam, że wszystko było dobrze - mruknęła, drapiąc się po głowie. - Czyli nic nie pamiętasz?
   - Leire, tylko cię proszę, nie strasz mnie! Nagadałem coś, tak?
   - Napomknąłeś tylko o tym jak się poznaliśmy - mruknęłam.
   - A to było bardzo ciekawe - zaśmiałem się. 
   - Ciekawe? Za wszelką cenę chciałam cię wtedy poznać - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na rogu łóżka.
   - Tego nigdy mi nie mówiłaś..
   - Naprawdę nigdy ci nie mówiłam, że to ja pociągnęłam Isco w waszą stronę, po tym jak zrobiłeś wielkie wejście drużby i wzniosłeś toast?
   - No nie!
   - No to wpadłam - szepnęłam i popatrzyłam się na podłogę. - Może ja już pójdę? Niedługo pewnie zadzwonię do twoich rodziców i powiem, że jednak nie amputowali ci nogi - dodałam z lekkim zakłopotaniem. Wstawałam, ale on w ostatnim momencie złapał za moją dłoń.
   - Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie - powiedział z tym jego durnym uśmieszkiem na twarzy. 

   - Jakie? - szepnęłam.
   - Jak myślisz, jakby to wszystko wyglądało, gdyby było tak jak kiedyś? - wbił we mnie swój wzrok. Dokładnie obserwował moje ruchy i czekał na odpowiedź. Czyli wszystko pamiętał! 
   - Alvaro.. - spojrzałam na zakłopotano. - Nigdy więcej tego nie rób!
   - Mam więcej nie udawać, że nic nie pamiętam czy więcej o to nie pytać? - przekręcił lekko głowę. 
   - Nie wiem - pokręciłam głową.
   - Obiecałaś, że później o tym porozmawiamy. Teraz jest później, Leire. Powiedz, że całkowicie wymazałaś to co było kiedyś i zapomnijmy o całej sprawie - wzruszył ramionami.
   - A co jeśli tego nie zrobiłam, Alvaro? No powiedz mi co wtedy!
   - Wtedy zapytałbym czy nie chciałabyś znów spróbować... - zamyślił się. - Tylko chyba nie ma sensu, jeżeli zaczęłaś umawiać się z Ericiem. Wiesz co.. Jednak zapomnij. Wygłupiłem się chyba - spojrzał w okno.
   - Nie wygłupiłeś się, Alvaro, bo mnie i Erica nic nie łączy. Byliśmy tylko razem w centrum, ale jeśli chcesz, aby między nami było tak, jak jest, to okej, nie ma sprawy - mówiła coraz ciszej. - A teraz muszę wracać do pracy.
   - Leire, a jeżeli zapytałbym cię o drugą szansę? - ścisnął mocniej moją dłoń i znów spojrzał na mnie.
   - Powiedziałabym, że muszę sobie to wszystko dokładnie przemyśleć - powiedziałam cicho i wyswobodziłam swoją dłoń z jego uścisku. - Wpadnę później - dodałam i wyszłam z sali. Nie poszłam dalej, ale oparłam się o ścianę i popatrzyłam przed siebie na korytarz, w którym panowął półmrok. Dlaczego teraz? Coś mu się przypomniało czy po prostu ciągle dusił to w sobie? Przyznaję, że Vazquez nigdy nie był mi obojętny, ale to za trudna decyzja tak na raz.

ALICE
  W końcu postanowiłam wyjść z domu i porozmawiać z kimś bliskim. Rodzice oczywiście też chcieli wszystko wiedzieć, wspierali mi, ale nie mogłam im wszystkiego powiedzieć. Ojciec zabiłby Isco na miejscu, a tego na pewno bym nie przeżyła. Umówiłam się więc z Leire, aby z nią porozmawiać i dowiedzieć się co u niej i Alvaro, bo w końcu to ona się nim tam opiekuje. Przez to wszystko z Isco nawet nie byłam go odwiedzić w szpitalu. Okropna ze mnie była dziewczyna, wiem.
Podjechałam taksówką pod kawiarnie i weszłam do środka. Blondynka siedziała przy stoliku pod ścianą i patrzyła na ekran swojego telefonu. Podeszłam więc i ze śmiechem się przywitałam.
   - Czyżby Eric? 

   - Hej, Ali - uśmiechnęła się lekko i odłożyła telefon na stolik, wcześniej blokując ekran. - Eric? Nie - pokręciła głową, a ja usiadłam naprzeciw. - Ostatnio jakoś się tylko mijamy na korytarzach.
   - Dlaczego tak? - zainteresowałam się.
   - Za dużo pracy i... - skrzywiła się. - I chyba troszeczkę przez Vazqueza - westchnęła i wbiła wzrok w blat stolika.
   - Tak z nim źle?!
   - Właściwie to chyba za dobrze - mruknęła sobie pod nosem i po chwili spojrzała na mnie. - Nieważne.. Takie tam - machnęła ręką, ale mnie nie oszuka. Ją też coś trapiło i to nie było coś błahego!
   - Mnie i tak będziesz musiała powiedzieć - uśmiechnęłam się lekko.
   - Alvaro podczas operacji i po niej zaczął zadawać mi dziwne pytania - wywróciła oczami. - Czy chciałabym spróbować jeszcze raz - dodała, ale dużo, dużo ciszej.
   - Leire, do rzeczy! Ale co spróbować? O co chodzi? - zmrużyłam oczy.
   - Najpierw zapytał mnie, co byłoby jakby było tak jak kiedyś. Myślałam, że bredzi, bo był na mocnych lekach. Po operacji myślałam, że nic nie pamięta, ale ten po prosto mnie wkręcał, że nie pamięta, a później zapytał czy wymazałam wszystko to co było kiedyś i chciałabym spróbować jeszcze raz! - powiedziała z prędkością światła na jednym wdechu. Zawsze tak robiła, gdy była podenerwowana!    - I oczywiście nic mu nie powiedziałaś - prychnęłam.
   - Z jednej strony.. - zaczęła i wzięła głęboki oddech. - Mam mętlik w głowie, a z drugiej miałam ochotę powiedzieć mu, żeby się walił, bo przypomniał sobie o wszystkim w porę i na czas - zacisnęła usta.
   - Wiesz jacy są faceci.. - westchnęłam głośno.
   - Ale błagam, nie rozmawiajmy już o Alvaro, bo odkąd pojawił się tylko w szpitalu to widzę go wszędzie - potrząsnęła głową. - Powiedz mi, co u was słychać?
   - Chwilowo jestem u rodziców - odparłam wymijająco.
   - Sekunda.. Coś mnie ominęło? Jak to u rodziców?
   - Rozstaliśmy się z Isco - szepnęłam.
   - Co?! Nie, zaraz... - popatrzyła na mnie. - Co?!
   - On zimą się przenosi do innego klubu, a ja nic o tym nie wiedziałam.. - machnęłam dłonią. - Rozumiesz to?!
   - Postawił cię przed faktem dokonanym? - popatrzyła na mnie pytająco. - Nie no, dupek z niego! Porozmawiam sobie z nim.
   - Nie musisz, ale dziękuje - lekko się uśmiechnęłam. - Ja zostaje tutaj.
   - Alice, ale nie powinniście jeszcze o tym porozmawiać? Będziecie mieć przecież dziecko.
   - Wiem o tym - skinęłam głową. - Będzie mógł się z nim widywać, ale ja zdania nie zmienię.
   - Załamaliście mnie, naprawdę.. Miałam was za wzór ideału, no tuż zaraz za moimi rodzicami. Ali, tak mi przykro - załapała moją dłoń i ścisnęła ją.
   - Mnie też. On w ogóle się ze mną nie liczy.
   - Tak czy siak, dostanie mu się ode mnie i to porządnie - westchnęła.
   - To raczej nie zrobi na nim wrażenia. Ostatnio zrobił mi awanturę u rodziców - wzruszyłam ramionami.
   - Nie rozumiem jego postępowania - skrzywiła się. - A jak rodzice? Mówią coś na ten temat? Może chcesz się zatrzymać u mnie?
   - Zostanę u rodziców. Tak będzie najlepiej.
   - Jak wolisz - uśmiechnęła się lekko. - Ale wiedz, że jakby co, zawsze ci pomogę!
   - Wiem i bardzo ci dziękuje, ale teraz wolę zamknąć się w pokoju i być sama.
   - Całkowicie cię rozumiem. Też zawsze po czymś lądowałam u rodziców, ale też nie możesz się całkowicie zamykać. A postanowiłaś co dalej ze stażem? W końcu jesteś w ciąży, a z tym się wiąże mnóstwo pracy i stres.
   - Chciałam zrezygnować, bo Isco nalegał, ale teraz.. Nie wiem, chyba zostanę, aby się czymś zająć - wyjaśniłam.
   - Ale masz się nie przepracowywać, bo inaczej cię znajdę i przywiążę do łóżka! - zaśmiała się, machając mi palcem przed nosem.
   - Spokojnie! Maluszek jest jeszcze mały i wiem jak o siebie dbać - uśmiechnęłam się szeroko.
   - Więc może jednak minęłaś się ze specjalizacją? - puściła do mnie oczko.
   - Nie, nie.. Dobrze mi tam, gdzie jestem.
   - To dobrze. Kiedy masz dyżur?
   - Jutro popołudniu, więc mam nadzieje, że tam mi się polepszy. W domu tylko zamulam.
   - Powinnam być. W sumie ostatnio bywam w domu tylko po to by się zdrzemnąć... Ale może później jakoś zmienią mi te dyżury - odgarnęła włosy do tyłu.
   - Ja muszę zajrzeć do Alvaro!
   - Nie martw się, na razie się nigdzie stamtąd nie wybiera, a nawet jeżeli, to daleko nie ucieknie - zażartowała.
   - Ale nie chce wyjść na złą byłą dziewczynę.. Chociaż może już nią jestem, skoro zostawiłam go przed ołtarzem?
   - W sumie, może gdybym go wtedy nie wykopała za drzwi mieszkania Julii, to może to on by cię wtedy zostawił - zamyśliła się. - Jestem okropna - zaśmiała się.
   - Zawsze miałabym Isco - również się zaśmiałam, ale po chwili posmutniałam. - Teraz też go nie mam.
   - Oj, Ali.. Wiem, że jest i będzie ci ciężko, ale pomyśl o tym z innej strony.. Nie będziesz musiała po nim sprzątać - skrzywiła się. Chyba wymyśliła to na poczekaniu.
   - On jest bałaganiarzem, to prawda.
   - No widzisz - zaśmiała się. - I pomogłam ci znaleźć jakiś plus w tym wszystkim - puściła do mnie oczko.
   - Chciałabym, aby to było takie proste. Jednak jeszcze muszę wybrać się do adwokata.
   - Jeżeli będziesz chciała, pójdę z tobą - uśmiechnęła się. - W końcu kobiety powinny trzymać się razem.
   - Dobrze, a teraz będę już wracać - uśmiechnęłam się. - Wolę być w domu.
   - Ja też wracam do siebie, za bardzo stęskniłam się za moim ukochanym łóżkiem!
   - Rozumiem - skinęłam głową ze śmiechem. - Do zobaczenia.
   - Pa, kochana - wstała, zabrała swoją komórkę i torebkę, po czym ucałowała mnie w policzek i się ulotniła z lokalu. Po chwili zrobiłam to także i ja. Zamówiona taksówka podjechała pod kawiarnię i wtedy mogłam wracać do domu. Kiedy przejeżdżaliśmy obok stadionu.. Poczułam dziwny ucisk w brzuchu. Wiedziałam, że już zawsze tak będę miała, ale tak musi zostać. Jak sobie już coś postanowię to koniec.

1 komentarz: